Według opublikowanego w 2022 r. raportu PwC, w polskim systemie gospodarowania odpadami brakuje przynajmniej pięciu mld złotych z tzw. opłaty opakowaniowej. Ponosiłyby ją firmy wprowadzające na rynek produkty opakowane m.in. tworzywa sztuczne, takie jak folie czy twarde plastiki. Uderza to po kieszeni wszystkich mieszkańców naszego kraju. Wprowadzenie ROP zmieniłoby tę sytuację.
Już 5 stycznia mija termin wprowadzenia ROP. Tymczasem brak opłaty opakowaniowej zawyża koszty odbioru odpadów.
Polska na tle innych krajów UE
Polska jest niechlubnym wyjątkiem na tle innych krajów Unii Europejskiej. W większości z nich koszty gospodarowania odpadami, dzięki funkcjonującym systemom Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP), są sprawiedliwie dzielone pomiędzy mieszkańców a przedsiębiorców. Jednym z najważniejszych założeń wprowadzenia w Polsce ROP i związanej z nim opłaty opakowaniowej jest to, że do mechanizmu gospodarowania odpadami powinien dokładać się także biznes. Upraszczając, im więcej dany producent wprowadza na rynek plastikowych opakowań, tym więcej powinien dołożyć do wspólnej skarbonki. Dzięki temu, gospodarstwa domowe będą obciążone znacznie mniejszą opłatą.
Rozwiązanie to ma przynajmniej dwa pozytywne skutki społeczne. Po pierwsze, wymusza na producentach oszczędniejsze gospodarowanie surowcami. Zatem ograniczenie ilości wykorzystywanych opakowań i rozwój projektowania takich systemów pakowania produktów, które wykorzystują mniej surowców. Po drugie, opłata opakowaniowa odciąża kieszenie mieszkańców, obniżając gminne opłaty za odbiór odpadów. Dodatkowo konsument nie ponosi wysokich kosztów odbioru segregowanych śmieci przez gminę (co ma miejsce obecnie). Dokłada się w zamian do opłaty opakowaniowej, ale tylko wtedy, gdy kupuje dany produkt w sklepie. Może więc oszczędzić i przy okazji chronić środowisko, świadomie wybierając produkty pakowane racjonalnie. System jest również bardziej sprawiedliwy dla osób, które zwyczajowo oszczędniej podchodzą do zakupów (np. emerytów) – nie płacą oni w ramach opłat gminnych za śmieci wytwarzane przez bardziej rozrzutnych konsumentów.
Branża recyklingu i samorządy zaniepokojone brakiem ROP
W Polsce prace nad systemem ROP utknęły w martwym punkcie w pierwszej połowie tego roku. Zaraz po tym, jak projekt rządowej ustawy przygotowanej przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) znalazł się w ogniu krytyki ze strony przedstawicieli biznesu. Prace nad kolejnym projektem trwają. Zaniepokojeni obecną sytuacją są zarówno organizacje branżowe, jak i samorządowe. Stowarzyszenie "Polski Recykling" oraz Unia Metropolii Polskich jeszcze w październiku zaprezentowały swoje wspólne stanowisko w sprawie ROP. Zaproponowały także zmiany w opracowywanej ustawie.
– Przeciągające się prace legislacyjne w tej kwestii mają przede wszystkim negatywny wpływ na mieszkańców. To oni cały czas ponoszą całe koszty funkcjonowania gminnych systemów gospodarki odpadami. Bez udziału producentów w tym procesie, wydatki z tym związane będą coraz większe. To bardzo niesprawiedliwa sytuacja zarówno z perspektywy gmin, które właściwie nie mają możliwości ograniczania w żaden sposób kosztów odbioru i zagospodarowania odpadów, jak i z perspektywy mieszkańców, którzy nie mają wyboru i muszą uiszczać coraz wyższe opłaty – mówi Michał Sztybel, wiceprezydent Bydgoszczy, członka Unii Metropolii Polskich.
Więcej na Onet: Od 5 stycznia powinna zacząć obowiązywać w Polsce ustawa o ROP