Wojna w Ukrainie trwa, a jej skutki, w tym gospodarcze, są coraz bardziej odczuwalne dla samorządów.
Inflacja oraz rosnące ceny paliw i energii nie poprawiają naszej i tak trudnej sytuacji finansowej. W zatrważającym tempie rosną koszty usług świadczonych mieszkańcom czy realizowanych przez nas inwestycji. Trzeba podkreślić, że te niekorzystne zjawiska nałożyły się na niekorzystne zmiany w systemie dochodów jednostek samorządu terytorialnego – mam na myśli obniżenie naszych wpływów z podatku PIT spowodowanych wprowadzeniem przez rząd tzw. Polskiego Ładu.
To okrajanie najważniejszego źródła dochodów budżetowych miast, jakim są wpływy z podatku PIT, trwa już od lat.
To, niestety, jest prawda. Niekorzystne dla samorządów zmiany w podatku PIT, skutkujące zmniejszaniem dochodów budżetowych, są wprowadzane systematycznie 2019 r. Unia Metropolii Polskich wspólnie ze Związkiem Miast Polskich wyliczyła dokładnie, ile wynoszą ubytki dochodów z PIT miast należących do tych dwóch organizacji. W latach 2019-2023 ubytek ten to kwota przekraczająca 18,7 mld zł. W przypadku 12 miast Unii Metropolii Polskich te skumulowane ubytki wynoszą: Białystok ponad 519 mln zł, Bydgoszcz ponad 588 mln zł, Gdańsk ponad 1,19 mld zł, Katowice ponad 670 mln zł, Kraków ponad 2,111 mld zł, Łódź ponad 1,358 mld zł, Lublin ponad 615 mln zł, Poznań ponad 1,382 mld zł, Rzeszów ponad 370 mln zł, Szczecin ponad 472 mln zł, Warszawa ponad 7,226 mld zł, Wrocław ponad 1,747 mld zł. Ale to zmiany wprowadzone w ramach Polskiego Ładu mogą stać się gwoździem do trumny systemu finansów jednostek samorządu terytorialnego.
Dlaczego?
Zmiany w systemie dochodów komunalnych z lat 2019-2022 dotyczą dochodów z PIT, a więc elementu będącego zwornikiem całego systemu. Nie tylko obniżyły one dochody z tego źródła, ale także powodują, że system nie jest w stanie zaadaptować się do szybko rosnących kosztów wykonywania zadań publicznych. A to dlatego, że od 2022 r. samorządy otrzymują po raz pierwszy udziały w PIT i CIT nie zgodnie z wysokością rzeczywistych wpływów podatkowych, a na postawie prognoz z 2021 r., które były szacowane przy założeniu inflacji na poziomie 3,3%. Mówiąc wprost – dochody podatkowe samorządowych budżetów nie zależą od tego, w jakiej wysokości PIT i CIT zapłacili mieszkańcy, tylko od tego, w jakiej wysokości ustalił je urzędujący przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie minister finansów. Ponadto raz ustalone na dany rok dochody z PIT nie ulegają w trakcie tego roku zwiększeniu. Zaprojektowany mechanizm przewiduje co prawda, że rozliczenie prognozy z rzeczywistymi wpływami z tych źródeł nastąpi, ale z dwuletnim opóźnieniem. Biorąc pod uwagę inflację, która według Głównego Urzędu Statystycznego w grudniu 2022 r. wynosiła 16,6%, widać wyraźnie, że te same pieniądze w 2024 r. będą miały niższą wartość niż w 2022 r.
Ostatnio rząd zaprezentował wykres pokazujący, jak bardzo wzrosły dochody jednostek samorządu terytorialnego w 2022 r. w stosunku do dochodów z roku 2015, okraszając to komentarzem, że rok 2022 z wynikiem 333 mld zł łącznych dochodów był historycznie najlepszym rokiem jeżeli chodzi o wyniki samorządowych budżetów. Nasuwa się pytanie, skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
Po pierwsze dlatego, że zaprezentowane na Twitterze Kancelarii Prezesa Rady Ministrów dane pokazują tylko pół prawdy: mówią o dochodach, nie wspominają natomiast ani słowem o drugiej stronie medalu czyli o tym, jak szybko w tym okresie rosły ceny, a rosły o wiele szybciej niż dochody.
Po drugie – zaprezentowane przez rząd wykresy dotyczą wszystkich dochodów JST. I tych podatkowych, na których wysokość samorządy mogą mieć wpływ na przykład prowadząc odpowiednia politykę zachęcającą do powstawania firm, tworzenia nowych miejsc pracy, i tych niepodatkowych, subwencyjno–dotacyjnych, których wysokość w dużej mierze zależy od politycznych decyzji rządu.
Taki sposób finansowania samorządów powoduje, że przestajemy mieć do czynienia z rozwiązaniem o charakterze systemowym. Trudno bowiem za rozwiązanie systemowe uznać na przykład kwotę 13,7 mld zł, którą rząd „znalazł” i przekazał pod koniec 2022 r. do budżetów JST jako rekompensatę utraconych dochodów z PIT. Przypomnę, że pieniądze te zostały „znalezione” w dochodach, które samorządy miały otrzymać w bieżącym, 2023 roku. Samorządy długo nie pociągną, jeżeli jedyną koncepcją finansowania JST ma być „teraz jakoś załatamy, a później jakoś to będzie”. Takie myślenie i działanie musi prędzej czy później skończyć się katastrofą.
Czy Unia Metropolii Polskich, a może szerzej samorządy mają pomysł, propozycję, jak sytuację finansową JST uzdrowić?
Tak. Wspólnie ze Związkiem Miast Polskich w lipcu 2022 r. przedstawiliśmy w Senacie propozycję uzdrowienia finansów JST nazwaną Sanacją Finansów Państwa Polskiego. Naszym celem było między innymi zrekompensowanie ubytków spowodowanych zmianami w podatku PIT oraz uzupełnienie luki w finansowaniu oświaty poprzez podwyższenie procentowych udziałów JST we wpływach z PIT oraz wprowadzenie mechanizmu indeksacji części oświatowej subwencji ogólnej poprzez określenie jej wysokości na 3% PKB, co wystarczyłoby do pełnego sfinansowania zadań oświatowych w każdym z kolejnych lat budżetowych. Efektem tego przedłożenia były dwa senackie projekty ustaw. Pierwszy zwiększał środki finansowe przeznaczone w jednostkach samorządu terytorialnego (JST) na realizowanie zadań oświatowych. Drugi zmieniał sposób podziału tej części subwencji rozwojowej, która ma poszczególnym JST rekompensować ubytki z PIT i CIT. Zmiana miała spowodować, aby podział tych pieniędzy bardziej rekompensował ubytki, niż wyrównywał poziom dochodów pomiędzy samorządami. Do wyrównywania dochodów służą bowiem inne mechanizmy.
Sukcesem zakończyła się natomiast akcja przeciwko zmianom w prawie oświatowym szerzej znanym pod nazwą Lex Czarnek. Unia Metropolii Polskich, jak i tworzące ją Miasta, aktywnie uczestniczyły w protestach, które doprowadziły do ich zawetowania.
To był bardzo szkodliwy projekt, przeciwko któremu solidarnie protestowali uczniowie, rodzice, nauczyciele i samorządy. Ta wspólna akcja nas wszystkich zakończyła się rzeczywiście sukcesem: prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę, która cofała nasze szkoły do stanu, który znaliśmy przed 1989 r. Batalia była trudna, o czym świadczy chociażby to, że Prezydent RP musiał Lex Czarnek wetować aż dwukrotnie – pierwszy raz w marcu ubiegłego roku i drugi raz w grudniu, po tym jak resort edukacji nieudolnie usiłował przeforsować Lex Czarnek jeszcze raz, jako rzekomo nowy, poselski projekt.
Kolejnym, głośnym wydarzeniem był zorganizowany przez Ruch Samorządowy TAK! Dla Polski protest przeciwko nieuzasadnionym, gigantycznym podwyżkom cen energii. Unia Metropolii Polskich wsparła ten protest.
Jego efektem było spotkanie z premierem Mateuszem Morawieckim, podczas którego omawialiśmy kwestie cen maksymalnych dla odbiorców energii elektrycznej oraz kwestie związane z dystrybucją węgla przez samorządy. Nasz protest przyniósł oczekiwany efekt. Propozycje rządowych rozwiązań w zakresie cen energii oraz dystrybucji węgla zostały zrecenzowane przez samorządy, a projekty ustaw, które kwestie te miały uregulować, trafiły na posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. To pozwoliło przynajmniej w jakimś stopniu je poprawić.
Jakie jeszcze inne, ważne wydarzenia z ubiegłego roku wymagają – Pana zdaniem – przypomnienia?
Warto z pewnością wspomnieć World Urban Forum, które odbyło się w Katowicach w czerwcu ubiegłego roku. Unia Metropolii Polskich aktywnie w tym wydarzeniu uczestniczyła, mieliśmy tam – wspólnie ze Związkiem Miast Polskich – stoisko wystawiennicze, a na nim bardzo interesujące panele dyskusyjne. Nasz wspólny udział w tym wydarzeniu został dostrzeżony i doceniony, czego dowodem jest chociażby zaproszenie, jakie nasze organizacje otrzymały do uczestnictwa w sesji Komitetu ds. Rozwoju Miast, Mieszkalnictwa i Zarządzania Przestrzennego Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ (UNECE).
Chciałem też wspomnieć o kampanii #CzytanieRządzi, której celem jest pokazanie, dlaczego czytanie ma moc polepszania świata. Unia Metropolii Polskich, czyli 12 największych polskich miast, i Fundacja Powszechnego Czytania pokazują, dlaczego czytanie ma moc ulepszania świata. Ta kampania jest mi szczególnie bliska, ponieważ lubię czytać i staram się czytać jak najwięcej. Czytanie rozwija, a ludzie, którzy czytają, są fundamentem społeczeństwa otwartego, demokratycznego i kompetentnego.
Dziękuję za rozmowę.