Ogólne

Trzeba znaleźć brakujące 1,74 mld zł na płace w służbie zdrowia

Cofnij

22 sierpnia 2022

Wieloletnie zaniedbania w podnoszeniu wyceny świadczeń zdrowotnych, zmiana systemu wynagrodzeń w ochronie zdrowia i pośpiech spowodowały, że znaczna liczba szpitali otrzymała środki niewystarczające na sfinansowanie wynikających z ustawy podwyżek wynagrodzeń w systemie ochrony zdrowia. Teraz chodzi o to aby jak najszybciej wypracować rozwiązanie, które pozwoli uzupełnić brakujące środki i uchroni szpitale przed wzrostem zadłużenia, które może doprowadzić do ich zamknięcia – mówi Adam Wieczorek, wiceprezydent Łodzi ds. ochrony zdrowia i polityki społecznej.

Na ostatnim posiedzeniu Zespołu ds. ochrony zdrowia i polityki społecznej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego poświęconemu temu, jak sfinansować podwyżki w ochronie zdrowia, pan Andrzej Kalata, starosta żywiecki podsumował, że resort zdrowia zajmuje się obecnie brawurowym rozwiązywaniem problemów, które wcześniej sam stworzył. Stąd moje pytanie: skąd się wziął problem ze sfinansowaniem podwyżek w systemie opieki zdrowotnej, skoro pieniędzy – według deklaracji rządu – miało na wszystko wystarczyć.

Adam Wieczorek: Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba zacząć od początku, czyli cofnąć się do maja i czerwca bieżącego roku, kiedy toczyły się rozmowy pomiędzy stroną samorządową i rządową (z udziałem Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia) dotyczące tego, w jaki sposób podwyżki w ochronie zdrowia mają zostać zrealizowane. Rozważane były dwa warianty. Pierwszy przewidywał aneksowania umów poprzez ich waloryzację (zwiększenie wartości) odpowiednio do danego profilu działalności, czy zapotrzebowania kadrowego, które ocenia i wylicza Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT), która właśnie taryfikuje jaki powinien być koszt realizacji danej usługi medycznej. Drugi wariant zakładał, że podwyżki zostaną sfinansowane dodatkowym strumieniem pieniędzy, który byłby przypisany do danego pracownika medycznego, czyli jeśli dany szpital zatrudnia 10 pielęgniarek, to otrzymywałby środki na podwyżki dla tych 10 pielęgniarek. Ten model był z jednej strony powieleniem rozwiązań, który już funkcjonowały, bowiem w ten sposób finansowane były różnego rodzaju podwyżki, które np. wywalczyły sobie poszczególne grupy zawodowe.

Rozumiem, że tak było łatwiej te podwyżki sfinansować

Tak. AOTMiT oraz Narodowy Fundusz Zdrowia (dalej: NFZ) działały na tyle opieszale, że łatwiej i szybciej było sfinansować podwyżki nie poprzez waloryzację wyceny świadczeń tylko środkami przekazywanymi obok. A to na podwyżki dla pielęgniarek, a to dla lekarzy czy dla ratowników medycznych, w zależności od tego, która grupa zawodowa aktualnie strajkowała i która sobie te podwyżki wywalczyła. Ten model powoduje jednak, że w finansowaniu  systemu ochrony zdrowia pojawiają się odrębne, dodatkowe strumienie pieniędzy, co ten system komplikuje. Ponadto ogranicza dyrektorom szpitali możliwość zarządzania kadrami, bo dyrektor, który tych dodatkowych środków nie chciałby stracić, nie redukowałby stanowiska np. fizjoterapeuty, bo – automatycznie – traciłby środki z tym stanowiskiem związane, pomimo spełniania wymogów do kontraktu.

Rozumiem, że aneksy i waloryzacja wyceny świadczeń była rozwiązaniem lepszym dla samorządów i szpitali?

Tak, to jest zdecydowanie lepsze rozwiązanie, również dlatego że porządkowałoby  finansowanie systemu  ochrony zdrowia. Zaznaczę, że strona samorządowa – od samego początku – zastrzegała, że skoro podwyżki mają wejść w życie od 1 lipca 2022 roku, to naprzeliczenie wartości umów jest bardzo mało czasu, a w konsekwencji istnieje ryzyko, że Ministerstwo Zdrowia, Narodowy Fundusz Zdrowia (dalej: NFZ) oraz AOTMiT źle toskalkulują. I to wcale nie ze złej woli, tylko dlatego, że jeżeli takie operacje nie były realizowane przez wiele lat, to decydując się na załatwienie sprawy jednym ruchem bardzo łatwo jest się pomylić.

I teraz mamy tego skutki?

Wówczas padały deklaracje, że cała operacja powinna się udać tak, aby jak najmniejsza liczba podmiotów odczuła skutki tej operacji negatywnie oraz, że będzie możliwość modyfikacji tego przeliczenia jak już będą znane konsekwencje finansowe nowego modelu.

Z danych zebranych m.in. przez Związek Powiatów Polskich wynika, że problem jest poważny, skoro około 120 szpitali powiatowych deklaruje, że będzie miało poważne problemy albo wręcz nie będzie w stanie zrealizować ustawy podwyżkowej.

Dane na ten temat były zbierane przez wszystkie korporacje samorządowe. Wydaje mi się, że dane prezentowane przez ZPP pokazują prawdziwą liczbę podmiotów, które otrzymały środki niewystarczające na podwyżki, biorąc również pod uwagę wzrost kosztów działalności placówek spowodowany m.in. inflacją, czy podwyżkami cen energii.

Jaka jest skala problemu?

Są takie szpitale, w których na podwyżkę wynagrodzeń zabraknie rocznie 1,5 mln zł – 2 mln zł, czyli można powiedzieć, że są „na styk”, ale są takie szpitale, gdzie ten minus będzie na poziomie nawet kilkadziesiąt milionów złotych rocznie.

Jednak kolejne szpitale aneksy do kontraktów z NZF podpisują. Resort zdrowia i NFZ chwali się, że w kolejnych województwach liczba podpisanych aneksów osiąga poziom 80% - 90%.

To wynika trochę z tego, że dyrektorzy szpitali znaleźli się pomiędzy młotem a kowadłem. Młotem jest ustawa o minimalnym wynagrodzeniu w ochroniezdrowia i to, że oni musza dać swoim pracownikom wynikające z jej przepisów podwyżki – jako pracodawcy są po prostu zobligowani do wypłacenia tych podwyżek; a kowadłem jest wiedza, że podpisują aneksy, które są dla ich placówek niekorzystne, bo będą generowały straty.

Czy resort zdrowia ze swoich deklaracji wywiązuje się i rozmawia o problemie podwyżek?

Trzeba to przyznać, że tak. Jak tylko aneksy zaczęły być podpisywane i jak tylko pierwsze dane zaczęły spływać ze szpitali o ich konsekwencjach, Ministerstwo Zdrowia spotyka się ze stroną samorządową i rozmawia z nami o tym, czy przeliczenie kontraktów zostało dokonane prawidłowo.

To, że takie rozmowy trwają to oczywiście dobrze, ale – jak podkreślają samorządowcy – konieczne są jeszcze działania. I to podejmowane tu i teraz. Szpitale, którym brakuje na podwyżki wynagrodzeń 200 tys. zł – czy 500 tys. zł miesięcznie chyba nie mają zbyt wiele czasu.

Na przeszkodzie stoją możliwości finansowe Narodowego Funduszu Zdrowia…

… no właśnie strona rządowa zaproponowała, że może dołożyć na podwyżkę wynagrodzeń 350 mln zł w ciągu najbliższych 5 miesięcy. Na ile ten niedobór oszacowała strona samorządowa?

Według naszych wyliczeń i propozycji, którą w imieniu wszystkich korporacji samorządowych wchodzących w skład KWRiST przekazał stronie rządowej pan Marek Wójcik (sekretarz strony samorządowej), brakująca kwota to 1,74 mld zł w ciągu 12 miesięcy. Proponujemy ,aby została ona sfinansowana poprzez podniesienie wyceny jednego punktu kontraktowego o 3 grosze oraz zwiększenie wartości wszystkich umów o 8%.

Na wynik tych rządowo – samorządowych negocjacji musimy jeszcze poczekać. Rozmowy cały czas trwają. Jednak wszyscy musimy mieć z tyłu głowy to, że od tempa porozumienia się zależy sytuacja finansowa szpitali, a tym samym zabezpieczenia zdrowia Polaków.

Michał Cyrankiewicz-Gortyński

Redaktor
X
Używamy ciastka

Na tej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są wymagane do działania strony, inne są użyteczne, aby zapewnić Ci najlepsze wrażenia z korzystania z sieci..