24 sierpnia 2023
Zainspirowany kolejną próbą wprowadzenia zmian do ustawy Prawo oświatowe poprzez obywatelski projekt, potocznie zwany Lex Czarnek 3.0, zadałem sobie pytanie o celowość i zasadność proponowanych regulacji prawnych.
Myślę, że na wstępie musimy sobie odpowiedzieć na pytanie o uprawnienia i kompetencje rodziców w obecnie obowiązującym stanie prawnym. I tak art. 80 przywołanej Ustawy precyzuje kompetencje rady szkoły lub placówki (przypomnę, że w jej skład wchodzą przedstawiciele rodziców). Pragnę zwrócić uwagę, że ten społeczny organ może, między innymi: występować do organu sprawującego nadzór pedagogiczny (kurator oświaty) nad szkołą lub placówką o zbadanie i dokonanie oceny działalności szkoły lub placówki; opiniować plan pracy szkoły lub placówki, projekty eksperymentów pedagogicznych oraz sprawy istotne dla szkoły lub placówki a także z własnej inicjatywy oceniać sytuację oraz stan szkoły lub placówki i występować z wnioskami do dyrektora, rady pedagogicznej, organu prowadzącego (…) w szczególności w sprawach organizacji zajęć. Ustawodawca określił również kompetencje rady rodziców szkoły lub placówki, stawiając na pierwszym miejscu uchwalenie w porozumieniu z radą pedagogiczną programu wychowawczo - profilaktycznego szkoły lub placówki a także opiniowanie programu i harmonogramu poprawy efektywności kształcenia lub wychowania, szkoły lub placówki.
Rada rodziców określa regulamin swojej działalności. Wybory do rady rodziców przeprowadza się każdego roku a ucznia reprezentuje jeden rodzic. Przejdźmy jeszcze do obecnego brzmienia przepisów art. 86. W szkole lub placówce mogą działać, z wyjątkiem partii politycznych i organizacji politycznych, stowarzyszenia i inne organizacje, a w szczególności organizacje harcerskie (wszystkie – przyp. autora), których celem statutowym jest działalność wychowawcza albo rozszerzenie i wzbogacenie form działalności dydaktycznej, wychowawczej, opiekuńczej i innowacyjnej szkoły lub placówki. Podjęcie takiej działalności wymaga zgody dyrektora, wyrażonej po uprzednim uzgodnieniu warunków tej działalności oraz po uzyskaniu pozytywnej opinii rady szkoły lub placówki i rady rodziców. Przywołane przepisy dotyczą szkół lub placówek samorządowych.
A o czym mowa w kolejnym projekcie zmian do ustawy Prawo oświatowe? Między innymi o obowiązku przedstawienia przez organizacje pozarządowe informacji o swojej dotychczasowej działalności, celach i treściach realizowanych zajęć oraz wykorzystywanych materiałach oraz o obowiązku spoczywającym na dyrektorze szkoły lub placówki w zakresie pozyskania opinii rady szkoły lub placówki i rady rodziców, dyrektor będzie zobowiązany do umożliwienia rodzicom uczniów zapoznania się z wydana w przedmiotowej sprawie opinią rady szkoły lub placówki i opinią rady rodziców. Raz jeszcze zadam pytanie o celowość i zasadność proponowanych zmian. W obecnym stanie prawnym dyrektor przed wydaniem stosownej zgody musi podjąć dokładnie te same czynności. Jeśli ustawodawca zakłada a priori, że dyrektorzy nie podejmują stosownych działań to zapewne ma na to dowody w postaci wyników kontroli planowanych lub doraźnych, podejmowanych w związku ze skargami rodziców/ pełnoletnich uczniów.
Pełnię funkcję wiceprezydenta ds. oświaty w mieście Katowice od 2017 roku i w tym okresie nie wpłynęła żadna skarga na działania dyrektora samorządowej szkoły lub placówki w związku z prowadzeniem przez organizacje pozarządowe zajęć z dziećmi i młodzieżą. Wręcz przeciwnie, odbierałem bardzo pozytywne sygnały od uczniów i rodziców w związku z ofertą zajęć pozalekcyjnych proponowanych przez NGO.
Lektura kolejnych zapisów projektu ustawy zmieniającej ustawę Prawo oświatowe wywołała moje zdziwienie i przeświadczenie, że osoby zajmujące się przygotowaniem opisywanego projektu nie mają dzieci w wieku szkolnym. Organ społeczny, jakim jest rada rodziców będzie zobowiązany do monitorowania działalności organizacji działających w szkole lub placówce oraz informowania rodziców o wynikach monitorowania. Nie potrafię sobie wyobrazić, kto z członków rady rodziców, a najczęściej są to osoby pracujące, podejmie się tego zadania. I nie chodzi tu o brak troski o własne dzieci i ich dobrostan, chodzi o zaufanie i budowanie właściwych relacji pomiędzy rodzicem a nauczycielem/ wychowawcą. Jeśli rodzic wyraził zgodę na udział dziecka w zajęciach prowadzonych przez stowarzyszenie lub inną organizację, to należy założyć, że jego decyzja była w pełni świadoma i odpowiedzialna, zaś czynności związane z monitorowaniem i informowaniem rodziców o efektach pozostawił nauczycielowi/ wychowawcy.
Z trzech powodów, nie będę szczególnie rozwodził się nad przepisem zabraniającym działalności „stowarzyszeń i innych organizacji promujących zagadnienia związane z seksualizacją dzieci”. Po pierwsze nie wiem, jak autorzy definiują pojęcie „promocji zagadnień”, po wtóre nie wiem co oznacza termin „seksualizacja dzieci” i wreszcie po trzecie, jako ojciec dwójki dzieci, w dość zróżnicowanym wieku, nie spotkałem się z sytuacją, by w szkołach, do których uczęszczają moje dzieci, były prowadzone zajęcia, które mogłyby źle wpłynąć na ich rozwój i/ lub zachwiać system wartości, który jako rodzice im wpajamy.
Podsumowując, w moje ocenie, korzystając z bogatego doświadczenia zarówno zawodowego, jak i prywatnego uważam, że obecnie obowiązujące przepisy określają zasady funkcjonowania w szkole stowarzyszeń i innych organizacji. Rada szkoły lub placówki oraz rada rodziców, to organy społeczne o istotnych, opisanych w przepisach ustawy kompetencjach. Obowiązkiem każdego rodzica jest wychowanie dziecka zaś nauczyciel/ wychowawca a co za tym idzie szkoła, jest partnerem w tym procesie.
Czego potrzebuje szkoła? Szkoła potrzebuje stabilizacji, dogłębnej i rzetelnej analizy stanu faktycznego, finansowania oświaty na poziomie, który zapewni rozwój i systemowość rozwiązań. Szkoła potrzebuje autonomii, zaufania i przywrócenia właściwego miejsca nauczycielom. Szkoła potrzebuje dobrze przygotowanej, opracowanej przez najwyższej klasy specjalistów, praktyków i nauczycieli akademickich reformy programowej. I tutaj ogromna rola organów prowadzących. To samorządy budują jakość edukacji, wprowadzają programy autorskie, przyznają na realizację zajęć dodatkowe godziny, inwestują w najmłodszych mieszkańców a zatem w przyszłość. Nie można więc sprowadzić samorządu do roli „bankomatu”, który dołoży z własnego budżetu do subwencji oświatowej, gdy ta nie pokryje ponoszonych wydatków w tym zakresie, przy jednoczesnym ograniczaniu uprawnień i kompetencji jednostek samorządu terytorialnego.
Muszę na zakończenie wtrącić jeszcze jedno zdanie. W trosce o właściwe i zgodne z przeznaczeniem wydatkowanie środków publicznych, jednostka samorządu terytorialnego, prowadząca rejestr szkół/ placówek niepublicznych, a co za tym idzie, dotująca szkoły i placówki niepubliczne oraz publiczne prowadzone przez inny organ niż jst potrzebuje przepisów, które pozwolą na podejmowanie natychmiastowych działań w przypadku pobrania dotacji w nadmiernej wysokości lub jej wydatkowania niezgodnie z przeznaczeniem. W majestacie przepisów ustawy o finansowaniu zadań oświatowych samorządowcy często są bezsilni wobec nieprawidłowości w tym obszarze. To już jednak zagadnienie na zupełnie inną dyskusję.